Posty niepaznokciowe pojawiają się u mnie ostatnio niezwykle rzadko (choć może niektórzy jeszcze pamiętają, że na samym początku był to blog kosmetyczny).ale mam nadzieję że dzisiejszy mimo wszystko Was zaciekawi.
Produkt który chcę Wam dziś pokazać i dla Was zrecenzować, to bowiem coś bez czego nie wychodzę z domu ;)
O ile czasem zdarza mi się wyjść bez makijażu, to zawsze, ale to zawsze delikatnie wyrównuję koloryt skóry za pomocą kremu BB i podkreślam brwi za pomocą cienia..
Moje brwi są rzadkie, cienkie i do tego niesforne, dlatego tego typu produkt to mój absolutny must-have.
Golden Rose wypuściło na rynek taką właśnie kolekcję pudrów, czy też może cieni, specjalnie do brwi i to o nich będzie dziś mowa.
Kolekcja składa się z 7 kolorów o różnych odcieniach brązu oraz intensywności. Jestem pewna, że każdy znajdzie kolor odpowiedni dla siebie..
Jak widzicie, każdy cień przychodzi do nas w małym kartoniku z okienkiem przez które widać odcień.
Z tyłu znajdziecie wszystkie informacje na temat składu, wagi, producenta oraz daty przydatności do użycia.
Wewnątrz, poza oczywiście cieniem, mamy także dwustronny aplikator. Z jednej strony pędzelek, z drugiej gąbeczka.
Niestety zarówno w opinii mojej, jak i mojej mamy oraz bratowej, które również równolegle ze mną testowały te pudry, aplikator jest niestety kiepski..
Ja co prawda nigdy nie korzystałam z pędzelków dołączonych do tego typu cieni, jako że mam swój ulubiony (swoją drogą oryginalnie przeznaczony do ust), który sprawdza się idealnie, ale podejrzewam, że wiele osób może specjalnego pędzelka nie mieć i im solidny aplikator dołączony do zestawu by się przydał..
Dlaczego nie jesteśmy z tego aplikatora zadowolone? Otóż największym problemem jest włosie.. Sztywne, sztuczne i niezbyt precyzyjne do nakładania naszego cienia.. Gąbeczką nigdy się nie posługiwałam, więc jej oceniać nie będę.. Może niektórzy lubią takie aplikatory i u nich się sprawdzi, ale ja zdecydowanie stawiam na pędzelki..
Opakowanie pudru natomiast oceniam wysoko.. Jest ładne, porządnie wykonane i ma niewielkie rozmiary..
Zamknięcie jest na tyle solidne, iż nie ma mowy by samoistnie nam się otworzyło, a przy tym nie sprawia problemu gdy my sami chcemy puder otworzyć.
W porównaniu do Essence, z którego korzystałam do tej pory, to opakowanie jest o wiele ładniejsze i solidniej wykonane..
Szkoda troszkę, że w środku nie ma miejsca na aplikator (nie żebym ja sama akurat z tego korzystała, bo mój pędzel jest zbyt duży), ale to nie tragedia.
Teraz pora na przedstawienie odcieni :)
Gama jak widzicie jest szeroka.. Nie sugerowałabym się tym, że im wyższy numerek tym ciemniejszy cień (no może poza ostatnim). Chodzi głownie o odcień brązu.. A efekt można śmiało stopniować..
Co dziwne, moja mama, która z naszej trójki ma najciemniejszą karnację i jest opalona, wybrała odcień, który wydaje się najjaśniejszy i najdelikatniejszy, czyli 102.. Ja zdecydowałam się na 103, a moja bratowa, która jest chyba nawet bledsza ode mnie na 105, tak więc popatrzcie na swatche, może one pomogą Wam w wyborze :)
Swatche zrobione w pełnym słońcu oraz cieniu, w żaden sposób nie ingerowałam w kolory by wszystko wyszło jak najbardziej naturalnie.
Na zdjęciach widzicie jedną, cienką warstwę. Kolor można zdecydowanie pogłębić gdy doda się nieco więcej cienia :)
Jeśli chodzi o trwałość cieni, to w moim przypadku, w obecnych warunkach pogodowych, przez ok 6-8 h wyglądają ok, potem stopniowo nieco się wycierają..
Bratowa raportuje podobną trwałość, tylko u mamy trzymają się lepiej nie wiedzieć czemu.. ;)
Cienie kosztują 9,90 zł, więc cena jest zdecydowanie zachęcająca, zwłaszcza że tego typu produkty są niezwykle wydajne..
Kupić je możecie na stronie Golden Rose KLIK bądź na wyspach w centrach handlowych..
Więcej informacji o produktach marki znajdziecie także na ich profilu na FB.
To tyle.. Czekam na Wasze opinie bądź pytania jeżeli jakieś macie.. :)
Dajcie znać co myślicie o tych pudrach i cieniach do brwi w ogóle.. Też nie możecie się bez nich obejść?
Produkt który chcę Wam dziś pokazać i dla Was zrecenzować, to bowiem coś bez czego nie wychodzę z domu ;)
O ile czasem zdarza mi się wyjść bez makijażu, to zawsze, ale to zawsze delikatnie wyrównuję koloryt skóry za pomocą kremu BB i podkreślam brwi za pomocą cienia..
Moje brwi są rzadkie, cienkie i do tego niesforne, dlatego tego typu produkt to mój absolutny must-have.
Golden Rose wypuściło na rynek taką właśnie kolekcję pudrów, czy też może cieni, specjalnie do brwi i to o nich będzie dziś mowa.
Kolekcja składa się z 7 kolorów o różnych odcieniach brązu oraz intensywności. Jestem pewna, że każdy znajdzie kolor odpowiedni dla siebie..
Jak widzicie, każdy cień przychodzi do nas w małym kartoniku z okienkiem przez które widać odcień.
Z tyłu znajdziecie wszystkie informacje na temat składu, wagi, producenta oraz daty przydatności do użycia.
Wewnątrz, poza oczywiście cieniem, mamy także dwustronny aplikator. Z jednej strony pędzelek, z drugiej gąbeczka.
Niestety zarówno w opinii mojej, jak i mojej mamy oraz bratowej, które również równolegle ze mną testowały te pudry, aplikator jest niestety kiepski..
Ja co prawda nigdy nie korzystałam z pędzelków dołączonych do tego typu cieni, jako że mam swój ulubiony (swoją drogą oryginalnie przeznaczony do ust), który sprawdza się idealnie, ale podejrzewam, że wiele osób może specjalnego pędzelka nie mieć i im solidny aplikator dołączony do zestawu by się przydał..
Dlaczego nie jesteśmy z tego aplikatora zadowolone? Otóż największym problemem jest włosie.. Sztywne, sztuczne i niezbyt precyzyjne do nakładania naszego cienia.. Gąbeczką nigdy się nie posługiwałam, więc jej oceniać nie będę.. Może niektórzy lubią takie aplikatory i u nich się sprawdzi, ale ja zdecydowanie stawiam na pędzelki..
Opakowanie pudru natomiast oceniam wysoko.. Jest ładne, porządnie wykonane i ma niewielkie rozmiary..
Zamknięcie jest na tyle solidne, iż nie ma mowy by samoistnie nam się otworzyło, a przy tym nie sprawia problemu gdy my sami chcemy puder otworzyć.
W porównaniu do Essence, z którego korzystałam do tej pory, to opakowanie jest o wiele ładniejsze i solidniej wykonane..
Szkoda troszkę, że w środku nie ma miejsca na aplikator (nie żebym ja sama akurat z tego korzystała, bo mój pędzel jest zbyt duży), ale to nie tragedia.
Teraz pora na przedstawienie odcieni :)
ten produkt został mi wysłany do zrecenzowania
Gama jak widzicie jest szeroka.. Nie sugerowałabym się tym, że im wyższy numerek tym ciemniejszy cień (no może poza ostatnim). Chodzi głownie o odcień brązu.. A efekt można śmiało stopniować..
Co dziwne, moja mama, która z naszej trójki ma najciemniejszą karnację i jest opalona, wybrała odcień, który wydaje się najjaśniejszy i najdelikatniejszy, czyli 102.. Ja zdecydowałam się na 103, a moja bratowa, która jest chyba nawet bledsza ode mnie na 105, tak więc popatrzcie na swatche, może one pomogą Wam w wyborze :)
Swatche zrobione w pełnym słońcu oraz cieniu, w żaden sposób nie ingerowałam w kolory by wszystko wyszło jak najbardziej naturalnie.
Na zdjęciach widzicie jedną, cienką warstwę. Kolor można zdecydowanie pogłębić gdy doda się nieco więcej cienia :)
Jeśli chodzi o trwałość cieni, to w moim przypadku, w obecnych warunkach pogodowych, przez ok 6-8 h wyglądają ok, potem stopniowo nieco się wycierają..
Bratowa raportuje podobną trwałość, tylko u mamy trzymają się lepiej nie wiedzieć czemu.. ;)
Cienie kosztują 9,90 zł, więc cena jest zdecydowanie zachęcająca, zwłaszcza że tego typu produkty są niezwykle wydajne..
Kupić je możecie na stronie Golden Rose KLIK bądź na wyspach w centrach handlowych..
Więcej informacji o produktach marki znajdziecie także na ich profilu na FB.
To tyle.. Czekam na Wasze opinie bądź pytania jeżeli jakieś macie.. :)
Dajcie znać co myślicie o tych pudrach i cieniach do brwi w ogóle.. Też nie możecie się bez nich obejść?
Ja na całe szczęście nie mam problemu z brwiami, bo są ciemne same z siebie, a jak chcę, by były wyraźniejsze to używam kredki z Catrice - ale te pudry prezentują się ciekawie i może się im przyjrzę bliżej, bo jestem ciekawa jak u mnie mogłyby się sprawdzić :)
OdpowiedzUsuńPozazdrościć.. Moje niestety nawet z henną są na tyle rzadkie, że wymagają jeszcze delikatnego podkreślenia..
UsuńChyba się skuszę na najjaśniejszy odcień gdy zawitam na ich stoisko :) teraz używam kredki z Essence i jestem z niej zadowolona ale lubię mieć wybór. :P
OdpowiedzUsuńJa do tej pory już od dość dawna też korzystałam z Essence, tyle że tego podwójnego cienia..
UsuńAle..że... kupiłaś je wszystkie? why ? Nie mogłaś zdecydować jaki odcień ? ;) Jeśli chodzi o brwi to prędzej wyjde z domu bez podkładu niż bez zrobionych brwi, a używam do nich zwykłych cieni nałożonych na sucho, czasem na mokro :) ale planuje kupić jakiś wosk, żeby je troche ujarzmić :)
OdpowiedzUsuńNie no.. Nie kupiłabym 7 odcieni ;) Dostałam je do przetestowania :)
UsuńWosków nigdy też nie używałam. Mam rzadkie i cienkie rzęsy, ale też mocno "niepoukładane" ;)
Ja od dawna używam różnych specyfików do brwi i nie wyobrażam sobie bez nich makijażu. Testowałam zarówno kredki, cienie jak i żele i jednak pozostaję przy żelu z Eveline i ewentualnie cieniu. Fajnie wiedzieć, że GR wypuściło takie cuda, chętnie wypróbuję ;)
OdpowiedzUsuńNie mogę sobie przypomnieć czy kiedyś dawno temu nie próbowałam z kredką, ale żelu nie używałam na pewno.. Od daaawna byłam wierna Essence..
UsuńJa nie mam problemu z brwiami i bardzo się z tego cieszę :D
OdpowiedzUsuńhmm ja bym chyba musiała mieć 103 albo 105 :) teraz mam paletkę z Catrice, na niej są 2 cienie, mieszam je i mam idealny odcień :) teraz nie wyobrażam sobie nie podkreślać brwi, bez tego mi jakoś "łyso" :D może spróbuję kiedyś pójść na hennę
OdpowiedzUsuńCiekawy ten puder..może się skuszę i go wypróbuję..
OdpowiedzUsuńJak chcesz przedłużyć trwałość takich zrobionych brwi polecam żel do brwi (ja akurat używam MACowego Brow Set, ale chyba Catrice tez ma). A u mamy może trzyma się dłużej bo nie manewruje rękoma wkoło oczu? Znam parę takich osób co mega szybko są w stanie wytrzeć sobie mejkap bo non stop, nawet nieświadomie, miziają się po twarzach.
OdpowiedzUsuńKupiłam jeden z tych chlodniejszych, bodaj 104, ale jeszcze nie miałam okazji użyć. Pędzelek przede wszystkim do wygodnego użytkowania jest po prostu za krótki, a z kolei jeśli chodzi o grubość - za toporny i gruby. Gdyby był cieniutki, jak choćby sephorowy do brwi albo ten różowy z essence - byłoby ok.
Z żelami nie miałam dotąd do czynienia, ale czuję się skuszona, bo wiele osób o nich wspomina..
UsuńCo do manewrowania przy twarzy, to niestety trafiłaś idealnie.. Ja choć zdaję sobie z tego sprawę, to niestety mam do tego spore tendencje.. Nawet nie pomyślałam, że to może dlatego makijaż krócej mi się trzyma..
No a jeśli chodzi o pędzelek, to w pełni się zgadzam.. Ten mój ma normalnie długą rączkę jak pędzle do cieni, przez co jest bardzo wygodny.. Takim maleństwem manewruje się bardzo ciężko..
Jeśli miałabym wybrać, to wzięłabym ten najciemniejszy. Do brwi mam żel z Celii, ale on swoim odcieniem nie pasuje idealnie do mojego koloru brwi. Czuję się zachęcona do wypróbowania :)
OdpowiedzUsuńNo ja właśnie z żelami do czynienia jeszcze nie miałam..
UsuńFajny, szkoda, że nie pokazałaś jak wygląda na brwiach :)
OdpowiedzUsuńZrobiłam nawet fotkę, ale niestety zdjęcia makijaży wychodzą mi tragicznie, dlatego odpuściłam..
Usuń