Moja walka o ładne włosy trwa już od około roku. Odkąd zaczęłam regularnie podczytywać Wizaż, staram się bardziej o włosy dbać, regenerować je, odżywiać.. Większość mojej pielęgnacji stanowią kosmetyki naturalne lub przynajmniej o przyjaznych składach.
Do mycia używam aktualnie szamponów w kostce Lush, maseczki robię sobie sama np. z jajka, shikakai i dodatków półproduktów Mazideł. Lubię też kosmetyki ajurwedyjskie ze sklepu Helfy jak np. maska Kalpi Tone.
Poza tym olejuję włosy oraz stosuję odżywkę w sprayu którą sama sobie ukręciłam ;)
Niestety, choć wszystkie te zabiegi wyraźnie poprawiły stan moich włosów, to problemu strasznego plątania się moich włosów, z którym borykam się od zawsze, wyeliminować mi się nie udało..
Dlatego też w mojej łazience stoi sobie kosmetyk, który zaraz Wam przedstawię..
Jest to odżywka do spłukiwania firmy Garnier, z serii Fructis. Ja mam akurat wersję
„Nutri-Odbudowa” (wcześniej miałam też inne z tej serii ułatwiające rozczesywanie) przeznaczoną do włosów suchych, przesuszonych i zniszczonych (mimo, że moje włosy moooocno się przetłuszczają i muszę je myć codziennie rano).
Co mówi o tej odżywce producent:
Otóż opakowanie kusi nas magią 3 olejków z owoców, które wnikają we włókno włosa i odżywiają go od wewnątrz.
Olejek z oliwek: dogłębnie odżywia wnętrze włosa
Olejek z awokado: odżywia i zmiękcza włókno włosa od wewnątrz
Olejek z karite: odżywi i wygładza powierzchnię włosa
W rezultacie nasze włosy mają być bardziej błyszczące i jedwabiste.
Pojemność: 200 ml
Cena: ok. 10 zł
Gdzie kupić: w większości drogerii
Konsystencja: kremowa, niezbyt gęsta. Nie obciąża moich włosów.
Wydajność: Niezła. Ja na swoje półdługie włosy zużywam jednorazowo niewielki kleksik.
Opakowanie starcza mi mniej więcej na miesiąc codziennego mycia głowy.
Skład:
MOJA OPINIA:
Cóż, w magię jaką rzekomo oferować ma ta odżywka to ja nie wierzę.. W ogóle jakoś nie przekonują mnie maseczki trzymane na włosach 3 minuty.. Tym niemniej jednak ta odżywka ma u mnie stałe miejsce na półce w łazience i to z jednego prostego powodu.. Zdecydowanie ułatwia mi rozczesanie moich niesfornych kudłów ;)
Wystarczy niewielka ilość nałożona od połowy długości włosów, na mniej więcej 2-3 minuty, aby znacznie zredukować ilość wyrwanych podczas rozczesywania włosów. I to mi wystarcza.
Tak wiec jeżeli ktoś z Was ma podobny problem to proponuję spróbować. Jednak jeżeli ktoś liczy, że faktycznie zdziała ona cuda na jego włosach to moim zdaniem może się zawieść.
Zgadzacie się z moją opinią? Używaliście serii Fructis? Co o niej myślicie?
Też mam problem z plączącymi się włosami :( Z pomocą przychodzi mi każda odżywka, która zawiera silikony :P
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc słabo znam się na składach ale podejrzewam, że te drogeryjne, które mają ułatwiać rozczesywanie, wszystkie mają silikony, prawda?
OdpowiedzUsuńMnie też produkty garnier'a do włosów nie przekonują...
OdpowiedzUsuńBlog bardzo fajny ♥♥♥
Dziękuję za opinię :)
OdpowiedzUsuńMiło mi to słyszeć..
kiedyś często używałam :) fajne są po niej włoski :)
OdpowiedzUsuńOo ja na szczęście mam krótkie włosy więc nie mam problemów z kołtunami ;P
OdpowiedzUsuń